8 grudnia 2019 r. s. Wacława złożyła śluby na ręce Ksieni Matki Marii Rafaeli Sosnowskiej , Mszy św. przewodniczył biskup Adam Bałabuch , biskup pomocniczy diecezji świdnickiej. Zapraszamy do obejrzenia zdjęć oraz przeczytania osobistego świadectwa s. Wacławy.
Moja droga z Jezusem
Urodziłam się w Czechach w pięknym morawskim mieście Ołomuniec. Wiarę i wychowanie katolickie zawdzięczam mojemu Tacie. Mając trzynaście lat nagle bardzo zmieniła się moja relacja do Boga. Zaczęłam odczuwać wielką radość z udziału we Mszy św., z korzystania ze spowiedzi, z rozmów o Bogu, z lektury duchowej… Sama nie rozumiałam, jak się to stało, ale w każdej chwili pragnęłam być blisko tej Radości, którą niewątpliwie był Jezus. Odnalazłam niejako sopontanicznie bogactwo życia wewnętrznego i skrzętnie pielęgnowałam go w sercu niczym drogocenny skarb. W szkole byłam zawsze bardzo towarzyska, jestem bowiem osobą o wesołym usposobieniu i dla wielu było to czymś zaskakującym, jak łączę w sobie te „dwa światy” i one wzajemnie się nie wykluczają, lecz uzupełniają.
Pamiętam, że w liceum ogólnokształcącym, w którym uczęszczałam panowała między studentami atmosfera wzajemnej rywalizacji i że nie było mi w tym dobrze. Lepiej czułam się na różnych chrześcijańskich młodzieżowych spotkaniach, które niejednokrotnie także pomagałam organizować. Czułam, że chciałabym spróbować choć na krótki czas życie w jakieś wspólnocie młodych ludzi płynących na tej samej fali, ofiarować naprzykład jeden rok dla Boga…Inspiracją mi była zwłaszcza francuzka szkoła ewangelizacji Jeunesse-Lumière we Francji, którą także odwiedziłam, ale moje plany nie zgadzały się z wizją Rodziców, którzy marzyli dla mnie o „klasycznej drodze”: matura – studia – rodzina…Byłam wtedy posłuszna…
Na studiach w Pilźnie poznałam braci franciszkanów. Czułam, że świadectwo ich życia jest niesamowicie szczere, autentyczne i że pociąga mnie bardzo…za niedługo byłam wpełni zaangażowana w życiu parafjalnym. Jako animatorka, wolontariuszka, ewangelizatorka, prowadząca zespół uwielbieniowy…Czas nie pozwalał na więcej, ale ja jednak ciągle byłam nienasycona…spragniona czegoś jeszcze pełniejszego, głębszego. Lubiałam wszystko, co związane było z duszpasterstwem, ale najbardziej z wszystkiego pociągała mnie adoracja Najświętszego Sakramentu, modlitwa w ciszy… Sama myśl na życie kontemplacyjne wywoływała we mnie wielkie poczucie sensu i wewnętrnej radości.
Decyzja zapadła po licencjacie. Nie potrafiłam dłużej opierać się temu pragnieniu…teraz przybrało ono już konkretniejsze kształty niż wtedy na ogólniaku. Już nie na rok, ale na całe życie! Tak, byłam pewna, że to jest droga dla mnie – całkowite poświęcenie siebie dla Boga. Ponieważ studiowałam języki obce i ich nauka była dla mnie wielką pasją, przez przypadek nauczyłam się w Niemczech na programie Erasmus od zagranicznych studentów z Łodzi też języka polskiego. Zaglądałam więc na internetowe strony www.zakony.pl i tu rzuciły mi się w oczy Mniszki Klaryski od Wieczystej Adoracji. Kontemplacja, duchowość franciszkańska i Adoracja NS – tak, to dla mnie!!! Upewniłam się jeszcze, czy czasami nie ma jakiegoś klasztoru w Czechach…niestety. Nic nie było w stanie powstrzymać mnie…pojechałam do klasztoru najbliżej czeskiej granicy – do Kłodzka.
W tym roku, Uroczystość Niepokalanego Poczęcia N.M.P złożyłam śluby wieczyste. Nigdy nie żałowałam, nie wątpiłam – pomimo nieuniknionych trudności. Odnalazłam swoją drogę, swoje miejsce w Kościele! Czego więcej trzeba – jestem tu i teraz, na swoim miejscu i Boski Reżyser codziennie przygotowuje dla mnie nowe i nowe przygody…do mnie należy nieskończona wdzięczność, bo to oddech miłości i jak ktoś pięknie powiedział, także podstawowy przejaw chrześcijańskiej dojrzałości. Dopełnię tylko, ze adoracja w duchu dziękczynienia jest głównym zadaniem nas, Mniszek Klarysek od Wieczystej Adoracji.
s.M.Wacława od Niepokalanej Matki Jezusa